Sztelak Marcin


Barłóg


 
Bezbarwne sny drążą dziury
na przestrzał policzka, spływając
aż do stóp.
Naznaczonych stygmatami najdłuższego
dnia.
 
Ten trwa, nieprzerwanie od poczęcia
po testament, taki nigdy nie podpisany
cyrograf. Szczególnie krwią 
utoczoną na niezłożoną ofiarę.
 
Zabrakło baranka, pozostało samobiczowanie
i długa droga pod górę.



https://truml.com


print