Sztelak Marcin


Pieczone gołąbki


 
Świat dookoła iskrzy
a my grzęźniemy
w niewypowiedzianym.
 
Październik drze na strzępy
wszystkie papierowe gęby
dorabiane bliźnim.
 
Tylko rany niezabliźnione,
wróżę z nich rok
przyszły. Niewyraźnie.
 
Niby wszystko na wyciągnięcie,
bliżej i coraz bliżej,
jednak przestaję odróżniać
fragmenty.
 
Ty, na złość, mówisz o światłocieniach.
Odciętych nożem do krojenia
czerstwego chleba.
 
Grudzień — kartki rudzieją,
milczysz jak zaklęta.
Do stycznia.
 
Na styku niespełnień,
ale byle do wiosny.
Albo pierwszych wykluć.
 
Świeże pisklęta
i dobrze znany ciąg dalszy
— ustawiczna podmiana miesięcy.



https://truml.com


print