Sztelak Marcin


Wertykalne miasto


 
Składamy puzzle z widokiem na całkowicie pusty
kosmos, bez tych wszystkich śmieci
ograniczających przestrzeń.
 
Później plewimy marchewki na dachu,
podobno na sześćset sześćdziesiątym szóstym
nic nie rośnie, ale kto by wierzył w przesądy.
 
Szczególnie tak blisko domniemanego nieba,
a być może ponad nim.
Tylko anioły spadają jak opętane,
niszcząc plony.
 
Czas rozłożyć siatki maskujące, dokończyć puzzle,
zjeść marchewkową.
 
I kolejny dzień przepłynie, na wysokości
pięćsetnego. Potraktowany linearnie.



https://truml.com


print