Sztelak Marcin


Urojenia


Nie wybaczą nam wszystkich braków,
które obnosimy dumnie
dookoła miejsc pomieszkiwania.
 
Mając pełne kieszenie
zaprzepaszczeń połykamy okruchy
suchych bułek.
 
Chrzęszczą w zbyt t trudnych wyrazach,
wymawianych tylko w ekstazie.
Rozdajemy je pełnymi garściami
przygodnie spotkanym panienkom.
 
Z bardzo niedobrych domów.
Tych z czeluściami klatek i oknami
mytymi tylko raz.
 
Z okazji wielokrotnego zyabójstwa
na skutek wkurwu.
On dotyka także nas, wtedy zgrzytamy 
zębami o bruk.
 
Po mordercach zapłaczą podwórka
z przeklętymi ławkami od nadużywania 
sztuk. Przeżycia.
 
My, wciąż wypośrodkowani, podążamy 
w kierunku krain, płynących.
W przeciwną stronę.



https://truml.com


print