Tomek i Agatka


burgund (w odpryskach)


znikąd donikąd
i tyle kto widział 
szeleszczący w liściach wiatr

noc pełni się od nasłuchiwań
kroków skrzypień drgań
gdzieś pomiędzy piątym a szóstym żebrem
zalega świst rzężenie

na przykładaniu ucha nie kończą się
wielorybie wnętrza kaloryferów
możesz zawierzyć zbudowanym obrazom
albo udać że nie obchodzi cię szum

wino zabulgocze w głowie i nic nie poradzę 
że o tej przesączającej się porze 
skrzący wzrok rozkołysze światło latarni

jakaś gałąź otrze się o mur zadrapie w okno 
i serce załoskocze tak że 
zakręci się kielich na wysmukłej nóżce
zawiruje zaplącze się pod stopami świat
z woalem opadającym z ramion
w szelestach na parkiecie zatańczy 
przeciąg



https://truml.com


print