jeśli tylko


kim dla mnie byłeś, jesteś, będziesz (Skaldowie)


Masz tyle drzwi. Otwierają się pod dotykiem mojej ręki. Mojego słowa. Uchylaja się. Zapraszasz. Nie potrzebujesz klucza. Ty sama jesteś wytrychem. Jestem. Tu nie. Boli. Rozumiem. A tu.. to nie są drzwi. Nie pytam. Jestem dla ciebie otwarty. Jesteś otwarty, gdy wychodzisz z siebie. Pod naporem skrzydeł pękają ściany i okiennice. Haustami chwytam każdy poryw tego wiatru. Póki nie usłyszę trzasku klamek. Potrzebuję. Cicho odrastają firewalle. Od przeciągów. Teraz już pukam. Nic się przecież nie zmieniło. Widzisz? - w oknach szklo przejrzyste. Zamknięte, bo klimatyzacja.
Składasz się z ciasno dopasowanych okien i drzwi. Coraz mniej klamek. Ty. Twierdza. Klucz rozpływa się w dłoniach. Pod drzwiami, których nie ma, widzę ślady stóp.
Czas..



https://truml.com


print