Marek Gajowniczek


Epitafium na bezbarwnym ekranie


Ruch wydawniczy
skończył się niczym.
Recenzji żadnej nie będzie.
Jabłka Parysa 
nikt nie opisał.
Wakat na ważnym urzędzie.
 
Skrzypek na dachu
grał bez obciachu.
Gałęzią trzepotał ptaszek.
Z wysp na Golfsztromie
piszą, że tonie
lodowej góry czubaszek.
 
Żona Springera
stołki odbiera.
Nie każdy jest Cyceronem.
Hip hopem tłuką
arię z Nabucco.
Nic nie jest niezastąpione.
 
Władzy balanse,
młodych breakdance
złamały kod Leonardo.
Odbicia w lustrze
nikt się nie ustrzegł.
Na świat patrzymy z pogardą. 
 
Nie padną  wnioski
specjalnej troski.
System jest ślepą uliczką
z czarnym widokiem
otwartych okien
i oszukaną publiczką.
 
Globalizacja. Manifestacja.
Spadają na ziemię pyłki.
Gdzie praworządność i demokracja?
Przysiadły je tłuste tyłki!
Czas wszystko zmienia.
Duch nie ma cienia.
Bezbarwny jest na ekranie.
Krótkie wspomnienia na do widzenia.
W pamięci nic nie zostanie.



https://truml.com


print