Marek Gajowniczek


O hybrydzie, szmoncesie i "użyczonych" urzędnikach


Wysyłamy w różne strony
urzędników użyczonych
przez dobroczyńców przeróżnych.
Jesteśmy im wdzięczność dłużni?
Może raczej oni - nam?
Problem wszędzie jest ten sam.
Nie mamy odpowiedników
w gronie naszych polityków,
a także wśród ludzi sztuki,
wśród luminarzy nauki.
Próżno szukać by ze świecą,
jeśli inni nie polecą
wykształconej swojej kadry.
Problem budzi stare zadry,
które jątrzą tkanki zdrowe,
przez to, że są resortowe.
 
O nocniku i o ręce
napisano wierszy więcej
i ten pewnie się nie przyda
tam, gdzie napęd to hybryda.
Ma on jednak przełączenie.
Chcę, to zawsze sposób zmienię,
jeśli się nie liczę z kosztem.
Lepsze własne, chociaż gorsze? 
Decyduje, kto kieruje!
Zwłaszcza, gdy zapaszek czuje,
lub opiszą problem w prasie,
że wybór jest nie na czasie.
A już w takiej Ameryce
nie zmieniają nic w praktyce,
bo nie mają interesu,
czerpiąc korzyść ze szmoncesu.
 
Jeśli czegoś nie ma w karcie,
już za późno na szat darcie.
W las dawno poszła nauka:
"Niech żuk żony żuka szuka!"
Za późno na widzimisię
w kraju, w partiach oraz w PiS-ie.
 



https://truml.com


print