Sztelak Marcin


Stabilizacje


 
Wspinasz się po stromej ścieżce,
krok za krokiem i jeszcze
– na szczyt.
 
Pełen niewiary puszczam latawce
– bezwietrznie.
Więc płoną, być może w stratosferze.
 
Nad nami podobno to samo niebo,
ale ty w lewo ja w prawo.
A za zakrętem słowa. Rzucone
na jałową ziemię.
 
Czas nieurodzaju, tylko nasze odbicia
kulą się w snach.
Może dlatego przeklinam kładąc się spać.



https://truml.com


print