zuzanna809


Aktywni na maksa


Pewnego razu na lekcję języka polskiego do naszej klasy piątej A weszła pani dyrektor i zamarła z wrażenia. Wszyscy mieliśmy ręce w górze. Przez dobrą chwilę jakby nie mogła wyjść ze zdumienia, po czym podeszła do  polonistki z jakąś informacją służbową.
- Kochani, zaraz to dokończymy – uciszyła nas pani, bo wielu wyrywało się z ławek pojękując błagalnie:
- Ja psze pani! Ja! Ja! Ja!
Marian Lewandowski, najsłabszy w klasie, mało nie wypadł z ławki z wielkiego ochotnictwa  wzięcia udziału w lekcji.
Pani dyrektor przed wyjściem powiodła po nas spojrzeniem pełnym uznania i powiedziała:
 - Aż miło popatrzeć!
I uścisnęła rękę pani Mazurskiej mówiąc:
 - Gratuluję takiej pracy. Serdecznie gratuluję! Nie wiem, co pani robi, ale u mnie na matematyce jest to nie do osiągnięcia… a tu…  no proszę! Jestem z was dumna, moi drodzy!
Po jej wyjściu ponowiliśmy „jajanie”, ale pani ostudziła nasz zapał i rozczarowała mówiąc, że to już nieaktualne. Siedziała za biurkiem dziwnie uśmiechnięta, jakby nagle nieobecna i obojętna wobec naszych błagalnych próśb. Co i rusz chowała twarz w dłoniach, chwilami mieliśmy wrażenie, że płacze.
  Otóż przyczyną naszej niebywałej aktywności były słowa wypowiedziane przez polonistkę tuż przed wejściem dyrektorki:
 - Kochani, kto z was skoczy po kredę?



https://truml.com


print