Marek Gajowniczek


Spóźniony pomysł (bajka dobranocka)


Płacze pani resortowa w takiej demokracji,
odkąd padły przykre słowa zaraz po kolacji.
Już myślała, że to będzie zakończony temat
i że wreszcie dom posprząta, a tu końca nie ma.
 
Stygnie kawa emerytki. Obcy ludzie w domu.
Przeszukali wszystkie skrytki. Nalegają - pomóż!
Oj, niedobra chyba była małżonka rada.
Być może się zagubiła, lub coś poprzekładał.
 
Może źle zapamiętała w jakiej kolejności.
Wreszcie spokój z tym mieć chciała, a teraz ma gości.
Nagle pomysł się pojawia. Po co ja tu płaczę?
Cichym głosem im wyjawia: Ja mam jeszcze daczę.
 
Stanęli jak porażeni. Nie mamy nakazu. 
Winni nasi przełożeni zadziałać od razu.
Wyruszymy wcześnie z rana. Nie płacz moje złoto!
Chałupa jest przeszukana... i poszli piechotą.



https://truml.com


print