Sztelak Marcin


Tanatoidy



Krążą pomiędzy światłościami
centrów handlowych, prawie utopieni
w blasku neonów.
 
Na bezdechu, aby tylko zdążyć
przed zamknięciem bramy
– raj obiecany.
 
I nieważne, że z najtańszego plastiku,
rzeczy zniewalają, ból posiadania
ponad wszystko.
 
Życie i śmierć, zużyte pytania
– jest tylko blichtr
i bezgłośne usta przylepione do szyb.
 
Zbawienie za kilkoma milimetrami
szkła, jednak nieprzekraczalna granica.
Piekło oczekiwań. Na cud,
 
przebudzenia.



https://truml.com


print