Sztelak Marcin


Pakamery



Dzisiaj jestem w lirycznym nastroju,
tylko że sam ze sobą nie bywam
romantyczny. Mimo wszystko świece płoną,
ale nieforemne, ulane z ogarków.
 
Piekło jest tuż pode mną,
jednak nieciekawe, obskurne jak zapomniany
schowek na miotły.
 
Czarownic, którym nie chciało się porządnie
spłonąć, ani rozebrać przed sabatem.
Irytująca niedbałość o formę.
 
Zaciągam zasłony, cholerny księżyc wciąż kradnie
światło. Posiedzę po ciemku, wpatrzony w zgliszcza
kolacji.
 
I to by było na tyle w kwestii liryzmu.
Nudno w tym upadku.



https://truml.com


print