Nuria


Najzdrowszy przed północą


klakson pobiegł za ostatnim
niebo zaciągnięte nocnym welonem
gdzieś przez niedomknięte okno sączy ogrzej mnie
 
głos odbija się od krawężników
gdzie długonogie latarnie otwierają oczy
 
cieniem na ścianie spóźnieni
tylko pies czuje się właścicielem ulicy
zapija samotność w trzygwiazdkowej kałuży
 
miną godziny nim arterią przetoczy grzmot dzwonów
tłumiony ziewaniem obudzonych zakrętów
 
miasto pochrapuje i szemrze
na dachach na drugi bok przewraca się niebo                            



https://truml.com


print