Sztelak Marcin


Absolutny brak słuchu


 
Kaszaloty śpią na stojąco mrucząc
swoje pieśni. Szeroko otwieram okna,
jednak dźwięki zamierają gdzieś
na krawędzi nieboskłonu.
 
W wypatrzonym świecie luster nadal udaję
człowieka. Fałszywie nucę hymny
ku czci rozumu. Mimo wszystko
kurczę się do rozmiaru egzystencji.
 
A w tle majaczy granica.
Nieprzekraczalna, ale za nią cisza.
Błogosławiona.
 
Lub przeklęta.



https://truml.com


print