Florian Konrad


Zagniazdownicy


trzeci garbus przylazł nieproszony
zamotał się między gośćmi i dosiadł na krzywy ryj
 
jąkała, sznury ze słów. na granicy komunikatywności
bredzi że pół życia spędził w kolonii karnej
za włóczęgostwo i znieważenie miejsca czci
kabotyn
 
pozostali, nieco młodsi 
dziesięciolatek i brat, świeżo odratowany wisielec
słuchają z namaszczeniem wywodów
z ust kapie sok pomarańczowy
 
obaj zajmują pierwsze miejsce od końca
dalej już tylko kant, pusty talerz
garść śniegu pod obrusem
 
może pojutrze odlecimy? przydałoby się
znaleźć własne miejsce, przebiedować zimę 
zagrzebani w chrust, zapaść w letarg na dobry miesiąc
 
włóczęga wznosi kolejny toast
 za zdrowie gospodarza. oby się pogorszyło 
-dopowiada w myślach
 
większość imprezowiczów pospadała z krzeseł
śnią bajki o żelaznym lisie, puttach obdartych ze skór
dziecko we mnie jeszcze się nie obudziło
rośnie mu garb
szkoda

 
19.02.2016
sobie na trzydziestą jesień



https://truml.com


print