Florian Konrad


Asineitas


jak zwykle zrozumiałem niewiele, ledwie kilka słów
patrzyli głęboko w ślepia
i lampa- prosto na pysk. pytania o miejsce urodzenia
z kim się spotykam. o przynależność

przyznaję, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć lat temu
zapisałem się do tajnego Związku Podludzi
poznałem podobnych sobie- głuchych i przedwcześnie
osiwiałych mitomanów z przetrąconymi grzbietami

był nawet jeden malarz w drewnianej peruce
z wyglądu- trochę Antychryst albo Che Guevara

zgłosił moją kandydaturę na kierownika. nie oponowano
(podobnego głupka ze świecą szukać!-myśleli)

potem- wsypa. wyrok bez zawieszenia
siódmy miesiąc wydrapuję na ścianach inicjały
człapię z kąta w kąt. sąsiednie cele od dawna puste

do żarcia- owies, porwane książki
,,Kapitał" i słownik polsko- rosyjski, czasami- katechizm

niedługo powieszą na fortepianowej strunie
lub padnę z głodu. w końcu- kto by się przejmował osłem

szkielet pewnie trafi na wystawę osobliwości
czaszka z wiórami imitującymi włosy, gumowe serce
pomiędzy pomalowanymi na różowo żebrami

język? po co? jeszcze chlapnąłby co nie trzeba
lepiej związać szczęki drutem

skóry i mięsa starczy na ulepienie kilku
wybitnie uzdolnionych pisarzy, jednego męża stanu
przy odrobinie szczęścia -nie zmienią się w zwierzęta



https://truml.com


print