Sztelak Marcin


Proś i bądź potępiony



Miasto zasypia ukołysane rytmem
przemarszów bezimiennych – włóczą się ulicami,
znakiem krzyża pozdrawiając zepsute latarnie.
 
Na poboczach wypalone skorupy żebrzą
o słowo – bezskutecznie. Gdzieś pod chodnikami
drzemią święci pozbawieni funkcji i atrybutów.
 
Szelesty w bramach i gasnące światła wyznaczają
granice. Za nimi w ramionach matek spokojnie
kołyszą się dzieci.
 
Jeszcze nie zdążyły nagrzeszyć – mruczy szatan
garbując skórę na cyrografy.
 



https://truml.com


print