Yaro


ja człowiek


urodziłem się na wsi nie inaczej
zabawny mały grubasek 
na wesoło chwytałem ułamki sekund
dzień za dniem rosłem każdej chwili
miałem wszystko nie chciałem więcej
kochałem świat nie wiele rozumiałem 
otaczało mnie szczęście 
 
z czasem wszystko legło w gruzach
cegła po cegle mur za murem
po sąsiedzku kłody w oku belka 
 
na dnie byłem też 
zbudzony przez Boga
przetarłem oczy wytarłem twarz
widzę więcej 
rozumiem dużo
jest Siła stworzenia 
jest wielki gniew 
sens w bez sensie
Jest
manipulacja słowa i obrazu
nikt nie rozumie i nie wie
dokąd podążamy korytarzem mroku 
choć tak blisko światło w oku
nadzieja niesie mnie muzyka lasu 
muzyka strumieni i szum gór 
 
teraz starszy gość
wychowuje wspólnie z żona pociechy
widzę jak rosną podaje im dłoń
nie pragnę za wiele choć każdy ma coś egoistycznego
takie prawo kosmiczne
 
ezoteryczne spojrzenia na podsłuchu jak konie
przy wozie
idę napić się mleka 
 
nabieram sił przed podróżą
siadam wygodnie składam dłonie
wysłuchaj Boże słów prostych jak ja człowiek



https://truml.com


print