Tomek i Agatka


kołatania


stąpam boso po tęczy - 
czyjaś przyjazna dłoń rozpina słoneczny parasol, 
światło się rozwarstwia i wszystko przepływa przez ręce.
cały ten nadmiar. rozszczepień. załamań. widm. przelewanie 
pigmentu, złudzeń, trosk.
 
wyobrażenia były zgoła inne, zawsze są. 
nienamacalne rodzi lęk. bo jeśli się zsunąć, to tylko po łuku. 
głos wewnętrzny każe docenić każdą grań, załomek w skale, 
krawędź, szczyt owiany mgłą - kamienisty do bólu.
 
w zaciśniętej piąstce nefryt, średniozielony, od chromu.
tuż przed przejściem przez kroplę migotanie komór

po łopot rozpostartych skrzydeł.



https://truml.com


print