Tomek i Agatka


potrzaski i pól przewężenia


tajemnie tu i mglisto
zdradliwych podłóg mech
prześlizgniesz się zbyt szybko 
i już cię licho rwie
 
zaśmieje się złowieszczo
wyrosły na drzwiach gwóźdź
przykróci pysk o rękaw
nim złożysz się na pół
 
więc nitka i za nitką
zwijasz się w kłębek szmat
i stopy kładziesz nisko
najbliżej jak się da
 
przykładasz ucho murem
posuwasz krok o cal
sznurując usta czujesz 
jak ściska całą krtań
 
więc ręka i za ręką
próbujesz wyczuć dal
w oparciu ścian światełko
w przebłyskach lądu plant
 
a jednak nie tak prędko
z czeluści podłóg stuk
że nogi same miękną
w odpływach myśli szturm
 
wyłoni się spod ziemi 
jak gdyby nigdy nic
syczących gadów plemię
zgłodniałych zębów szpic
 
w patchworkach szkleń wiraże
zastępów pełne drzwi
i wnet się już okaże
zapadła klamka zgrzyt
 
przeglądasz szczęki z bliska
od żeber po sam trzpień
zatracasz zmysły w ślizgach
łykając odbić cień



https://truml.com


print