Pietrek


ponienawinność


już dawno należało
odświeżyć

wszystkie niebostyczne sufity
w głębioszarą dorosłość
przedświtów

warowne mury umbrą ochrą
i sieną rozpalić pomiędzy

stołem a łożem unikając jednako
światła jak cienia

okien wytrzeszczonych
na obojętne podwórka

powieki powlec pejzażem jak śniedzią zielonym

sporyszem
się sycić

ołowianym
błękitem

cukrem umarłych



https://truml.com


print