gabrysia cabaj


W ciemno


Wreszcie wybrałam się do Empiku, bo stale obiecywałam sobie, że kiedyś się wybiorę, ale to 'kiedyś' zawsze odsuwałam na jakiś inny czas, bo to, bo tamto...No i jestem, patrzę na półki pełne książek, otwieram torebkę, a tam śmierdzi, jakby jakaś mysz zdechła, czy co. Wyjmuję okulary i szybko zamykam torebkę, żeby ten fetor się nie wydostał, i szukam tego, po co tu, a jeszcze nie wiem, bo nie rozumem się kieruję, ale intuicją – jej łatwiej wierzyć.
Tu nie, tam nie, tego też nie – zdejmuję okulary, zakładam okulary, znów zdejmuję – jest!
Wiersze wszystkie. Wszystkie wiersze Miłosza. Cały Miłosz. Calusieńki. Od stóp do głowy.
 
Idziesz, Gabrysiu, jakbyś szła po świetle, środkiem Galerii, jak nigdy (chodzenie środkiem jest dla drobnych ludzi). Więc idziesz po świetle, środkiem, i masz na twarzy uśmiech, jak to bywa wtedy, gdy już wszystko zrobione i wiesz, że zdążyłaś..
No to idę tym środkiem Galerii Kociewskiej: podłogi świecą, sufity świecą, witryny świecą. Moje oczy świecą. Niosę tego całego Miłosza, każdą z jego stron, a ludzie gapią się na mnie jak na zakochaną. A ja się czuję jakby było Boże Narodzenie i Dzień Niepodległości, do tego urodziny, imieniny i w dodatku Wielkanoc. Dlatego cała świecę..
 
 
.



https://truml.com


print