Emma B.


danina


zapukała do mnie moja osobista żebraczka, po złotówkę na bułkę. Skoro lubi bułki to dostała ode mnie o co prosiła i jeszcze dorzuciłam jej drugą na jajko na miękko. Nie pytałam czy lubi, ale tak sobie pomyślałam, że dobrze by było, gdyby mogła je zjeść do tej bułki na śniadanie. Odwiedza naszą klatkę regularnie co 3 tygodnie, pewnie taką ma marszrutę. Jest drobniutka, zadbana, bardzo konkretna, pewnie  swoje gospodarstwo trzyma silną ręką.
Sąsiadki buntują mnie, żeby nic jej nie dawać, bo ma dom pod miastem i domy wystawiła swoim dzieciom. Podziwiam ją za upór i samozaparcie. Ja nie zbudowałam ani sobie, ani dzieciom nic, a to co użebrałam nieśmiało u państwa jako tak zwaną pensję starcza w sam raz na wyważoną egzystencję.
Moja żebraczka ma swoje lata, nie pcha się na emeryturę, bo jej wartość w profesji żebraczej rośnie odwrotnie do mojej, która w szybkim tempie z wiekiem maleje. Pewnie teraz składa na dom dla wnuków i dowartościowuje się swoim potencjałem finansowym.
Wśród dziesięciu przykazań nie znalazłam przykazania nie żebraj, więc to nie grzech, wręcz odwrotnie można powiedzieć, że jest to najtańszy sposób wyręczenia państwa w obsłudze potrzebujących, poza tym jak przyjemnie pokazać figę fiskusowi, który w żaden sposób do tych pieniędzy się nie dobierze.



https://truml.com


print