Pietrek


robinsonada


w żadnym języku
nie ma wszystkich
 
słów
 
brakujące
pęcznieją
w gardle
jak proso
 
nawoływania które słychać
 
pośród nieomalże
bezludnych wysp
 
zbełtane monsunem
mleczno słodkie
 
osiadają na palmowych liściach
szczypcach krabów na piasku
 
mieszając się z księżycem
 
martwo lśnią
 
 
 
 
 
 
 



https://truml.com


print