Istar


dwadzieścia pięć lat




wybacz Polsko, zapomniałam. 
przechodziłam ulicą, stróż wywieszał flagę. 
późno, ale z demonstracją. zabolało. 
że mnie nie znasz Polsko i nie chcesz wiedzieć
dokąd idę, skąd przychodzę.  
 
usiadłaś z nimi do stołu. ilu z nas nie było, nie wiesz. 
polewali ci Polsko, karmili obficie. nawet bili 
brawo. Janda przyniosła zdjęcia, jak ci było 
w tych szarych sukienkach, którym przyglądały 
się dziewczyny młode. dziś pełne życia. pamiętam 
z dzieciństwa rozmowę, że chyba czas wyjechać. 
tylko matka mimochodem wspomniała o grobach. 
kto się będzie zajmował. 
 
i ty bardziej wolisz historię, od tego co się dzieje. 
a więc świętujcie. ja nie mogę. o piątej wstaję do pracy, 
na osiemnastą mam drugą fuchę. i wiesz, to zawsze 
za mało, aby usiąść do stołu przy którym świętujecie. 
 
moją wolność.
 



https://truml.com


print