Emma B.


widz i przeżywacz


Pomyślałam sobie o relacji między miejscem przebywania i zaangażowaniem w kategoriach funkcyjnych. To znaczy, gdy jesteśmy długo w danym miejscu często nie zauważamy jego uroków, a gdy mamy wizję krótkiego, może nawet jednorazowego pobytu zachłannie bierzemy wszystko. Fotografujemy, dokumentujemy, kartki, foldery. Jesteśmy widzem w przestrzeni 3D z efektami dodatkowymi akustycznymi, zapachowymi, zmiany aury. Potem taki jeden dzień rozciąga się we wspomnieniach w długie pasmo przygody, ale poza epizodami w czasie zwiedzania nie mamy nic poza ochami jakie to piękne, jakie wyjątkowe. Zamieściłam na Trumlu zdjęcie z takiego jednodniowego pobytu w Paryżu. Nie było spektakularnie piękne i właśnie dlatego wbrew kryteriom akceptacji postanowiłam je pokazać. To nie była pocztówkowa prężąca w słońcu stalową szyję żyrafa, ale wtopiona w siąpiący deszcz budowla, trochę zorzy wieczornej i w oddali między nogami wieży Pola Marsowe w całej swej spektakularnej przestrzeni. Garstka ludzi u podnóża, niekoniecznie turystów, ot dzień codzienny królowej żelaza i symbolu miasta. Nie zostało zrozumiane moje przesłanie, więc je opisuję. Pod zdjęciem wywiązała się rozmowa i to było najcenniejsze. Przepraszam, nie ja decydowałam o jego usunięciu. No cóż internet nie dekalog - na kamieniu wiadomości nie wyryto, są ulotne. Na koniec małe wyjaśnienie przeżywacz to ktoś, kto w danym miejscu spędził pewien czas, nie musiał się spieszyć w łapaniu obrazów a bardziej może skupić się na samej atmosferze miejsca, a że czasem i zdjęcie zrobi - tylko jak zaznaczyć, że fotografuję Wieżę Eiffla jako turysta, a jak że to zdjęcie mieszkańca?



https://truml.com


print