Kasiaballou vel Taki Tytoń


piąty, czerwony, zza błękitnej podwiązki - z notatek sporządzonych na kanwie zwojów odnalezionych gdzieś, na bosych obrzeżach Qumran


Nie jesteś od niej. A ona od Niego nie jest, a jedynie u stóp Jego. Nie jego, chociaż przy nim. Podnóżkiem zaledwie jesteś. Marną kopią, chińską podróbką, tanią imitacją oryginału. Bohomazem na szkle, który chciałby uchodzić za witraż. Jesteś taka prawie, prawie i ta subtelna różnica stanowi klucz do jedynej Prawdy o wyborze Ezry. Sowia zagadka, której nie potrafiłaś rozwiązać. I świadectwo namaszczenia Gerwazego.


Uśmiecham się. Z politowaniem. Pobłażliwie się uśmiecham. Słowiki z sympatią podnoszą kąciki ust ku Niebu, choć wzrok zmuszony podążać w kierunku stóp. Do nas, do ludzi. Do historii, która zatoczyła koło. Nic w tym dziwnego, ponieważ historia uwielbia się powtarzać. Jak rozwiązywać krzyżówkę, jeśli już na wstępie poznało się hasło? Jeśli na starcie zna się przebieg akcji i przewidywane zakończenie? Można odłożyć egzemplarz na półkę, krzyżówkę wrzucić do kosza i sięgnąć po ambitniejszą lekturę. Można opuścić multikino i odwiedzić kawiarenkę pod Papugami. Można też improwizować. Zostać jeszcze przez chwilę. Stworzyć kreację na miarę potrzeb i oczekiwań chińskiej kopii Zanussiego. Dać radość, pozwolić uczestniczyć w zabawie. Dostarczyć posmaku zwycięstwa, które niesie ze sobą tak upragnione spełnienie. Dać na moment iluzoryczną władzę, która uskrzydla, jak nic innego na tym padole, może poza kobietami i apanażami z fabryki wachlarzy. Co można w tak przewidywalnej scenerii uczynić? Można wczuć się w rolę, żeby przy napisach końcowych wyciąć Zanussiemu numer, pochodzący nie z tej reżyserki - nie z tego świata. Tak, takie gagi mogą być niebiańsko motywujące i wiele wyjaśniają. Otwierają oczy ślepcom, którzy i tak nigdy się nie przyznają do przetartego bielma na oczach. Do stygmatu, który stał się powodem, dla którego chcą być namaszczeni. Chcą, ale czy są? Jeszcze nie czas, dlatego nic im nie przeszkodzi w uzurpowaniu sobie prawa. Jeszcze przez jakiś czas będą dzierżyć stery, prowadzić Arkę swoimi wodami, zamieniając różę wiatrów na tandetną, ale praktyczniejszą i wygodniejszą w obsłudze - busolę. Nie nam rozstrzygać o planie Ezry. Nie nam zaglądać przez ramię.


Skrupulatny skryba uprzedził podróż. Każdy jej etap opisał w swoich kronikach. Wcześniej, na przestrzeni czasu i miejsc, w różnych częściach świata natrafiano na jego pisma, kiedy ruszał na szlak, żeby spełnić misję posłańca. Podążał zgodnie z instrukcją, jaką otrzymał w chwili chromego pocałunku sinych ust, które namaściły jego czoło. Było w nich proroctwo. Cała historia. Opis prób z rozżarzonym prętem, wymyślne pokusy i tortury. Błyskotliwe chwyty i całkiem prymitywne prowokacje. Były momenty ukojenia, słodyczy, z posmakiem miodu w ustach. Był też określony cel, jasny i przejrzysty. Rzecz w tym, że prawdziwego poszukiwacza, głodnego prawdy odkrywcy - nie skusi taka droga. Droga, którą szczegółowo skreślił przed nami namiętny pustelnik. Cóż, pójdzie znudzony poszukiwacz i wytartym szlakiem, tylko po to, żeby poprzestawiać błędne drogowskazy. Kroniki, jak zawsze zostaną zmienione, bo świętym prawem zwycięzców jest pisanie historii pod swoimi sztandarami. Ale czy na
pewno do nich należy laur? Czy cała baśń nie potwierdza tylko mistyfikacji? Nie daje świadectwa prawdzie? Nie dookreśla, dlaczego kapitan musiał oddać stery uzurpatorowi? Niech pytania te pozostaną w sferze retorycznej, jak chińska atrapa Disneyland'u, która zasługuje na miano kategorii C. Iluzja.


Dopóki złotawy wół będzie wypasany na niwie Ezry, dopóty Barka nie zejdzie z góry. Czerwoną chustę halny poniesie w najdalszy zakątek "Sahary". Łagodny, ciepły i miłosierny zefirek przykryje strzępy złotymi piaskami, a sprawiedliwy sęp prometejski, który zabłąkał się w pogoni za rannym orłem złoży w tym miejscu kamień. Niósł go w dziobie, tylko po to, żeby oznaczyć miejsce. I tak doczesność trwać będzie do końca świata i o jeden dzień dłużej. A potem dopełni się - po raz kolejny. Tym razem w pełni. I nastanie Nowe i dryfować będzie spokojnymi oceanami, pełnymi życia, aż zgodnie z obietnicą raz jeszcze przybędzie Gospodarz. I osądzi płody. Spojrzy pod Drzewo i oceni nas - po miąższu.

:)


THE END


/przypisy/
Uzajr = Ozair = Ezra = Syn Boży = Mesjarz



https://truml.com


print