jeśli tylko


amplituda temperatur


obsypał muskającymi
słowami
zwiał obawy zerwał wstyd
na strzępy
chmur
delikatnych jak poduszki
dłoni
przeniknął do żródła rumieńca
zaśmiał się z zawrotów
głowy i obietnic
spadających jak miękki
dywan liśćmi z drzew
zanim poleciał spowił
w tuman mgły
rano spięty szadzią
na płatkach tamtych kwiatów
jak tu nie kochać wiatru w polu
jak kochać



https://truml.com


print