Emma B.


Porażka, czy zdobywanie ostróg


Z dziesięć dni temu pan Wydawca z Miniatury wysłał do mnie bardzo ponaglającego maila proszącego o kontakt. Po wymianie elektronicznej, dodzwoniłam się do niego przed północą i dowiedziałam się, że może wysłać mój tomik na konkurs debiutów do Poznania. Konkurs debiutów Kazimiery Iłłakowiczówny, od niedawna wznowiony, wypatrzył jeden z poetów wydający w Miniaturze o czym dowiedziałam się już po mojej akceptacji, a akceptacja była potrzebna, bo wysyłane tomiki musi opłacić sam autor, przy kilkudziesięciu debiutach rocznie i wysokiej cenie książek właścicie wydawnictwa pewnie by do niego dopłacał. Nudzę! Tak, bo ten wpis to trochę takie upuszczanie krwi wyrolowanego przez układy. Oczywiście znacie moją poezję i nie jest to poezja powalająca na kolana, ale refleksyjna i muszę ją trochę lubić, bo moja. Nie mniej zdrowy rozsądek mi podpowiadał, że jest to kwestia zaistnienia i skoro już się na wydanie zdecydowałam, to chowanie się wstydliwe po kątach pachnie fałszywą skromnością.
I tu następuje rozczarowanie nr jeden. Myślałam, o naiwności, że jestem jedyna, jako ta ciekawa poetka z wydawnictwa wysłana, oczywiście nikt mi tego nie imputował, to był domysł i mylny. Rozczarowanie nr dwa, że w dobie ogłaszania wszem i wobec jak się myje zęby i kto z kim przez moment za rękę, na stronie zlp-poznan.pl coś o uczestnikach konkursu będzie wspomniane. Lista zgłoszonych, lista nominowanych. Ostatecznie odpowiedzieliśmy na hasło konkursowe, wysłali swoje tomiki ze świadomością, że tylko jedna osoba wygra. Reszta jako rekompensatę trudu mogłaby chociaż zobaczyć swoje nazwisko w internecie. Nic. Zero szacunku dla uczestników.
Zwyciężyły erotyki Karoliny Kułakowskiej - Puste Muzea. Tytuł frapujący. Nie znam jeszcze, pewnie się zachwycę.
Gratuluję nieznanej mi poetce sukcesu, a sobie świeżej naiwności, że ktoś w tym gronie poetyckim tak naprawdę widzi więcej niż siebie samego.



https://truml.com


print