tse.


***


Wiesz, w tej pieprzonej codzienności szukam jakiegoś punktu zaczepienia by iść prostą drogą. Schemat dnia, natłok spraw to tylko chwilowy zagłuszacz by wyzbyć się Ciebie sumienie. Zapijam Cię kolejną filiżanką czarnej kawy, podtruwam papierosem byś pod satynową koszulą straciło świadomość. Udaje mi się w końcu gdzieś Ciebie zgubić, przechytrzyć gdy zaglądasz we mnie przez stal w oku. Ukrywam pod wachlarzem rzęs i kroczę na prócz... a Ty szeptasz "już mniej Cię w sobie, policz żebra" 



https://truml.com


print