Veronica chamaedrys L


nad los angeles nie widziałam wniebowzbitych


w czasach gdy nazywałaś mnie angie i całowałeś niezabudki
bym nie patrzyła  zza wielkich okularów na przymusową  nagość
wierzyłam w anioły
 
układałeś do snu tak byś mógł pod  warkoczem bereniki
zwoływać demony a potem niczym ćmy palić w świetle vegi
szczątki trzeszczały pod stopami jak zeszłoroczne cykady
 
teraz już wiem  tamto plastikowe miasto to wielkie
kamienne łoże  na którym wysłannicy odgniatają pięty
w alei gwiazd owinięte marzeniami depczą niebieskość



https://truml.com


print