Nieokiełznany Milowy Las


Tik Tak


Zbliża się ten, dla mnie od pięciu lat najistotniejszy dzień, a ja siedzę spokojnie, spać nie mogę i czuję pustkę ... Cóż wzniecę ogień w sobie, kupię bilet do kina i pół litra soku jabłkowego, wyrzygam się tam po nim, wszak mam alergię na jabłka. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że nie masz euforii w sobie i do kina nie pójdziesz, bo nie jadasz cukierków, a ja tak lubię oblizywać papierki. Zbliża się milowymi krokami ten dzień, ważniejszy od innych. Rocznica nadejścia kobiety bez żadnej winy. Zerkam na zegarek rzęzi wraz ze mną, bo po co się starać skoro są lepsze zegarki? Tik, Tak, Tik, Tak, Tik, Tak ... Za chwilę osiemnasta, przebłądzę myślami przez sufit, może gołębia pocztowego obaczę, a może morze, to widzę codziennie na fotografiach. Więc po co się starać? Może warto zapomnieć o istnieniu czegoś takiego jak perspektywa, wszak ona tylko pozornie ma związek z czasem, wszyscy i tak spotkamy się za lasem krucyfiksów i czas już nic nie wyznaczy.



https://truml.com


print