Ananke


VERITAS


Przyodział ją w kokon zgrabnych słów,
oczarował wykrzesaną na poczekaniu
pantomimą jednego mima,
zaś tam, gdzie jeszcze nieśmiało
wyzierały resztki bieli,
pośpiesznie zamalował je
mozaiką półprawd i przemilczeń.

Patrząc bez dumy
na ukleconą niedbale imaginację
nie czuł winy,
przecież upiększył rzeczywistość,
skroił na miarę
i na podobieństwo swoje.

W obawie by nie opadły dekoracje,
wzmocnił dzieło spoiwem
z jej empatii i ufności.

I grał dzień w dzień swoją rolę
a jedynym widzem była ona,
oślepiona maską, cekinami i brokatem.



https://truml.com


print