Emma B.


zderzenie ze stereotypami


dziennik może mieć różny charakter, spodziewamy się po nim jednak czegoś osobistego, jeżeli już wymigamy się od wiwisekcji seksualności, to chociaż stosunek taki bardziej personalny do zdarzeń bieżących. Ja niestety wykazuję adhd skojarzeniowe, moje myśli na temat nie mogą usiedzieć na miejscu i na dodatek muszę je wypuścić na wolność. Od czasu do czasu dziennik staje się dla mnie wentylem bezpieczeństwa.
Narzekamy na buble chińskiej produkcji, czasem nawet jesteśmy straszeni analizami chemicznymi i chyba nie na wyrost. Dzisiaj początkiem mojego rozkojarzenia było kolejne ucho od garnka, które oczywiście nie wytrzymało żaru kuchenki i zwisa żałośnie na solidnych śróbach, trzęsie się i na pewno nie jest zgodne z normami BHP. Zabieram się do odkręcaniu, jako że w moim domu zgodnie z tradycją od pokoleń panowie błyszczą intelektem, a panie wykonują prace mniej spektakularne. Dotknięta niepowodzeniem, bo śruby przyrosły do garnka, oddaję się rozważaniom o stereotypach.
Oczywiście na pierwszy ogień idzie Bóg Ojciec, bo na okrzyk tato pomóż wyobraziłam sobie jak brodaty dostojnik w obszernych szatach zabiera się do manipulowania obcęgami przy muterkach, obfity zarost wkręca mu się w gwinty, ja go ratuję, gaszę szybko wszystkie palniki w kuchni, aby suknie mu się nie zajęły i taktownie wycofuję z niezręcznego pomysłu szukania wsparcia u najwyższego.
Za renesansowym obrazem Boga Ojca pojawiają się skojarzenia związane z religiami wschodu. Na pierwszy ogień idzie stereotyp błogostanu w nadwadze lub ascetyczna anoreksa. Skąd pierwsze - wynika z mojego zaburzenia snu i oglądania nocnych reportaży "Lekarze grubasów", czy coś w podobnym stylu. Tak sobie rozmyślałam ile to musiał ważyć Budda i dlaczego mu tak dobrze, nie odczuwa potrzeby działania, czy jest samowystarczalny w utrzymywaniu się przy życiu tzn żyje z nagromadzonych zapasów. Anoreksję sobie daruję, przecież i tak wpędziłam się w niezły banał przedstawiając pozostałe stereotypy.
Przyznaję się, że mam obsesję na punkcie aktualizacji wyobrażeń związanych z religijnością. Może to paradoks matematyczny, że swobodnie poruszamy się w abstrakcyjnych przestrzeniach z konkretnymi regułami, gorzej wychodzi matematykom adoptowanie wyobrażeń nieopartych na mocnych zasadach. Muszę kończyć,  rzeczywistość skrzeczy i mam na głowie przyjątko wieczorne, na którym marzą mi się achy i ochy na temat moich "wyjątkowych" pomysłów kulinarnych. Gotowanie to ostatecznie też jest znaczący element kultury materialnej, odbieram je jako sztukę.



https://truml.com


print