Arti


na wojtusia


spójrz dzień dziecka uczcijmy go sobą
ty wciąż taka namacalnie młoda
a ja wieczny chłopiec

na postumencie zdjęć ty i ja
dwa teatry
buziakami oddane sobie
chwilami natury
tak blisko że bliżej się już nie da

słyszysz... Enya
poddałem się
twoim zmysłom stworzona do życia pragniesz więcej
kiedy będziesz gotowa daj mi znać
bo nikt jeszcze nie był tak blisko

emocjonalny empiryzm
balladą o historii prawdziwej
czerwienią i czernią
kładzie biel na podświadomości

nie potrzebny nam już worek na zwłoki
wyżebrałem serce które wskrzesza
z ciekawości co będzie nie mogę usiedzieć
na dupie tzn tak jakbym miał owsiki

wieczorem powiem ci prawdę
o pewnym poecie i pewnej poezji
którą dla ciebie ścielę ścieżki
pełne oczekiwań niezatartych fałszem
opętane apokalipsą usłonecznień
i ciepła jej słońc które dla ciebie
gotów jestem turlać po chodniku
w podszewkę pragnień powlekając ogień

a z popielnika iskra mruga
twoimi oczami



https://truml.com


print