Arti


czterolistną


pośród wszystkich zamieci
wydobyłaś mnie z toksyn
zainfekowany
drżałem jak liść na wietrze
słowo kocham i herbata z cytryną
postawiły mnie na nogi

na korytarzu wytchnień namalowałem obraz
pejzaż perspektyw na jutro weź ze mnie
udział na wyłączność
platonicznie w odcieniu koniczyny
obwodnicą nad poziomami
zabierz tam gdzie szuflady otwieraja się same
poetom na pocieszenie ciszą zapachów
dając kolejne pory roku z wiosną w roli głównej

opętany twoją obsesją zajrzę w siebie
anioły płaczą od kropki
do kropki nie jest tak daleko
z diabłem za skórą dotknę twojej
jednak nie zbeszczeszczę
tylko wyznam szczerze

jak bardzo jesteś



https://truml.com


print