Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


Dzień świętego Francesco di Girolamo SI. Introit.


A więc niedziela, 11 V 2013, sto trzydziesty pierwszy dzień roku. Godzina 04:33...
           Przebudzenie ciężkie jak pierdnięcie Bəhēmôtha. Wczorajszowieczorna mieszanka Lorafenu, Ketonalu i Nurofenu Extra Forte wierci z uporem dziury w narządach myśli. Robię kilkanaście papierosów, zaparzam najmocniejsza, najbardziej gorzka herbatę Próbuję zastanawiać się nad wpływem myśli Protagorasa z Abdery na twórczość Sophoclesa (podobno takowy jest), szwęda mi się tylko po głowie jakieś wspomnienie platońskiego dialogu „Protagoras”.
           Idę na strych, przynoszę czyste ciuchy. Golę się długo i dokładnie, później nadzwyczaj szczegółowa ablucja Koleżanka – odseparowana – małżonka odzywa się potępieńczym głosem ze swojego pokoju:
- Ty się gdzieś wybierasz tak rano?!
- Do Ostmark ,
- Gdzie?
- Nach Wien...
- To znaczy gdzie, bo wkurwiasz od rana.
- Do Wiednia
- Przestań używać tych hitlerowskich nazw, bo ci kiedyś jacys  narodowcy mordę obiją, i słusznie.
         Idę do kuchni parzyć następną herbatę... Postanowienie włączenia komputera...Wlokę się do pokoju.
- To ty jedziesz do tych Niemiec czy nie?
- Jeszcze chwile pomyślę.
- A pomyślałeś, ile zostawisz na życie, na prąd...?
- 3 000 złotych, tak żeby ci na weekend starczyło, dużo to nie jest, ale...
          Spojrzenie na mnie krowimi oczami.
- To daj mi!
- Leży zwitek banknotów u mnie pod popielniczką.
           W tym momencie wybucham śmiechem nie do opanowania. Wychodzę do kuchni, gdzie mnie skręca spazm chichotu do reszty.
- Z czego się śmiejesz, skurwielu...?!
- Z ciebie...
          Wlokę się do swojego pokoju. Powtarzam zestaw Lorafen, Ketonal i i Nurofen Extra Forte. Jakaś lektura, koniecznie potrzebna od zaraz. Za ścianą Koleżanka – odseparowana – małżonka przeklina mnie siarczyście w połączonych językach słowiańskich ze zdecydowana przewagą rosyjskiego.
       Nie wchodzi mi nic z autobiografii Jorge Mario Pedro Vargasa Llosy Marquésa de Vargas Llosa, z rozważań historiozoficznych Christiana hrabiego von Krockow, ani z naiwniutkich utopii rodem ze „Strażnicy i „Przebudźcie się”. Jeszcze Dominika Ciechanowicz, jej debiutancka powieść „O pisaniu książek i paru innych sprawach” - autotemetyczna, klaustrofobiczno – autystyczna, z lekkim zadęciem artystowskim; jeśli ta narracja przejdzie nie zauważona, to zadam sobie szereg ran ciętych ostrym narzędziem celem samookaleczenia :) :) :)
          Obręcz na głowie jest zawsze potencją, do której możesz się odwołać...
       Święty Francesco di Girolamo, módl się za nami, święty Mamercie de Vienne też. A święty Maïeul de Cluny niech zostanie patronem herbaty i papierosów, jak tez analgetyków i benzodiazepin



https://truml.com


print