Ananke


POBOŻNE ŻYCZENIE


Nim zgasnę i nastanie wieczna ciemność,

 
trzeba mi prawdy,
serwowanej jak wykwintny kawior
na najlepszej chińskiej porcelanie.
To nic, że może nie smakować,
wyliżę talerz do ostatniej okruszyny.
 
Nim zgasnę, zanurzę się po szyję
w ferii dźwięków, barw i woni,
wetrę je w skórę do granic przyswajalności.
 
Wypełnię źrenice światłem
pochodzącym z każdej szerokości geograficznej,
zostawię ślady tam, gdzie stąpał tylko bóg.
 
Na koniec ochrzczę się prawdziwym imieniem
i będę sobie sędzią, katem i ofiarą.



https://truml.com


print