Arti


zabiorę cię tam


w tym pięknym dniu gonię zdziwienie po ulicy
kiedy spadasz ze słońcem nie przechodzę na stronę cienia
słowa niosą mnie do parku
sprawy do pogrzebania pozostawiam na potem

zielony spacer podkasztanowe oczy
pod niebem zwierciadła duszy ciszą błękitnej ekstazy

przybliżamy się milimetry robią swoje
w powrotach bez końca do początku
wszystko i nic
na skrzydłach snu nasza cicha przystań

mów do mnie



https://truml.com


print