Wieśniak M


ciałpasterskie


Jest oczywiste że otwarte przestrzenie wywołują zawroty głowy, nawet u ludzi o mocnych nerwach.  Otwartych światopoglądowo. Jedno otwarcie nie skutkuje  kolejnym. To dopiero "pierwszy krok dla człowieka". Wydaje się że wyjście z jaskiń, kolebki sztuki,  było zagraniem przedwczesnym. Dziecię dopiero ząbkuje i narażanie jej na zagrożenia nieznane powinno być obwarowane szeregiem zabiegów ochraniających. Pierwsze dość istotne stanowi sama ziemia. Skalne podłoże groty dające solidną podstawę nagle zamienia się w grząskość bagien, ruchomych piasków, miałkość poszycia, Nieprzywykła stopa gotowa poddać się nowym bodźcom, zapominając o nadrzędności głowy. Można wszak temu zaradzić szybko i skutecznie. Dziecię może być noszone na plecach rodziców, wożone w wózku ( gdzie to możliwe). Taki zabieg skutecznie odseparowuje od ziemi i może w pierwszym okresie "otwartości"- pozwolić przejść  suchą stopą w kierunku rozwoju. Niestety inne czynniki zdają się przeczyć samej idei wyjścia. Woda, śnieg, powietrze z trzech stron naraz, dzikie zwierzęta, inni ludzie z sąsiednich jaskiń a co najbardziej deprymujące brak znajomej  ciasnoty ze wszystkimi niuansami stalaktytów i stalagmitów i echa odbijającego po tysiąckroć każde chrząknięcie. 
Istnienie portali mających w nazwie słowo "klucz" - powoduje ułatwienia dostania się do jaskiń każdemu. Hydraulik  nie musi biegać z pierwszym lepszym strzknięciem do lekarza. Artysta malarz wbiega bez pardonu na podwórko budowlańca kradnąc mu sprzed nosa dorobek pokoleń. Polityk idzie do wróżki nie ruszając tyłka ze stołka. Krytyk filmowy odnajduje się w sztuce gotowania fasolki szparagowej. 
I tak wszelkie świętości, małe i duże tracą  urok cieni z ognisk tańczących na ścianach. Od kiedy okazuje się że tam za słowem "sacrum" nie mieszka nic, poza kilkoma bezrobotnymi kapłanami.



https://truml.com


print