nikojan


Spacer


Żeby sobie polepszyć, wybrałem się na krótki spacer.
Spotkałem znajomego celnika i od razu skojarzyłem pewne,
dosyć odległe zdarzenie z wędrówki po Karkonoszach.
Zbliżał się wieczór, więc Śnieżkę minąłem w wielkim pędzie
i pognałem w stronę karkonoskiej przełęczy, skąd ścieżka
w dół sprowadzić miała do Jagniątkowa.
Drogę zastąpił mi żołnierz WOP i poprosił o dokumenty.
Podałem dowód osobisty – niektórzy pamiętają zapewne
dowody starego typu. Przybijano pieczątkę uprawniającą
do przekroczenia granicy z NRD. Takowy miałem, a duży
prostokątny stempel nosił datę 12 kwietnia itd.
Wopista pieczołowicie przewracał kartki, każdą z nich
prześwietlał świdrującym wzrokiem i po chwili:
- Pan ma tu napisane, że 12 kwietnia był pan w NRD.
- Proszę pana, nie byłem, a tu jest tylko pieczątka uprawniająca.
Ceremonia przeglądania biednego dowodu trwała dalej.
- Ale pan ma tu napisane, że 12 kwietnia przekraczał granicę NRD.
- Tłumaczę panu, że jest tylko pieczątka. Nie byłem w NRD i nie zamierzam.
- Ale pan ma napisane….
- Nie chcę dyskutować.
- To idziemy na posterunek.
- Dobrze.
Z przeciwnej strony drugi wopista.
- Co się stało?
- Bo ten pan ma napisane, że 12 kwietnia przekraczał granicę z NRD.
- Pokaż ten dowód.
Rzucił krótkie spojrzenie, dowód oddał mi do ręki i ładnie zasalutował.
Kolegę chwycił za rękaw.
- Chodź, nie wygłupiaj się.
Do Jagniątkowa brnąłem w egipskich ciemnościach, a każda choina
dziwnym zachowaniem budziła niepokój.



https://truml.com


print