Wojciech Jacek Pelc


dworzec PKP w mieście


wszystko się tu pozmieniało, zmienia co dzień.
to jest stała tego miejsca. na ławeczkach,
w ścianach, kioskach, w małej gastronomii,
na kwadratach i powietrzu czają się

poprzylepiane, pod warstwami farb, glazury.
zatapetowane milionami innych wspomnień.
już nie moich. proszą: zdrap. drap!
drap do kości, do tych pierwszych, dzikich

spojrzeń, osikanych ścian toalet, nierówności
płyt chodnika i tekturek z dziurką.
szybkich kroków szarych kurtek z raportówką
na ramieniu. i do twarzy, tych przedświtnych.

mam je jeszcze; bure, brudne i brunatne.
chodzą wzdłuż i bez wyrazu, wysypują się,
czasem żarzą, przygarbiają nad gazetą.
mam je ciągle w sobie. zobacz, jak tu teraz równo.

kolorowo.



Elbląg - wrzesień 2010



https://truml.com


print