Veronica chamaedrys L


tak bardzo chciałaś syna


rozumiałam twoje zmiany nastrojów choć nic nie mówiłaś 
wiedziałam od początku a potem kiedy już byłaś pewna 
kupowałaś zielone słoniki na ścianę przygotowywałaś miejsce 
w sercu wielkiego domu najbliżej brydżowego stolika 

dziś świat przywitał wymyślone  ty z radością nadałaś imię 
zaciśnięte piąstki domagają się i usta krzykiem żądają miłości 
przytulasz karmisz tą matczyną największą oddałaś się bez reszty 
witajcie osobno choć razem jakiż krzyś podobny do twoich pragnień 

pięknie się uśmiechacie zza czerwonych astrometrii utrwaliłam scenę 
mam nadzieję mały że zagarniając nie odbierzesz mi przyjaciółki
nie marszcz brwi nie nadymaj policzków nic nie poradzisz już kocham
śpij opowiem ci bajkę o ideach ustawionych na półkach u dziadka platona



https://truml.com


print