Nevly


podglądam życie przez sztachety


kiedy piszesz mnie wierszem
spięty klamrą w jedno gniazdo
dojrzewam do nieba
dobrowolne napełnienia
wylęgając w kilku słowach

odpowiedzi szukam wśród wersów
do znudzenia
powtarzając wyznania jak wyszeptane zaklęcia
w miejscach gdzie młyńskie kamienie
z zamkniętymi oczami
mielą ziarno nie zadając pytań

dopiero przy ziemi
stawiasz kropkę nad i
udzielając korepetycji z grawitacji
częstujesz chlebem mówiąc

jedz
to ja



https://truml.com


print