Emma B.


nudna poprawność


Myślę, że dziennik to nie tylko miejsce na rozpamiętywanie wzlotów i upadków bardzo osobistych, ale i przemyślenia związane z bujnym życiem na trumlowskiej niwie. Dzisiaj słów sporo o tym co nas obecnie poruszyło, a co dotyczy również każdej lokalnej społeczności internetowej.
Mam bliską znajomą, która ma znajomą, która edukację szkolną ukończyła w Indiach, czyli w systemie angielskim. W tym sytemie ściąganie i oszukiwanie było tak dalece napiętnowane, że gdy ta znajoma pojawiła się w Polsce na studiach nie mogła za nic przystosować się do naszych zasad, które bazują na kryteriach, kto nie daje ściągać ten świnia. Zapomniałam okoliczności, które doprowadziły do tego, że rzeczona znajoma jako studentka coś tam jednak raz odpisała na egzaminie. Zasady wpojone w dzieciństwie nie dały jej usnąć. Nie wytrzymała poczucia winy i wyjawiła to po pewnym czasie wykładowcy. Sprawa nie była tak ważka jak plagiat pracy, czy wygryzienie konkurencji ze stanowiska, poprostu zaliczenie pobocznego przedmiotu, a jednak musiała to wyprostować.
Nawiązując do wynurzeń z poprzedniego wpisu do dziennika, nasz wieczny opozycjonizm rozlał się na wszystkie dziedziny życia, ktoś kto umiejętnie ściąga jest raczej bohaterem niż przestępcą. W Algierii nauczyłam się od francuskich asystentów takiej metody, która pomagała tym, którzy musieli dawać odpisywać, można rzec, że chroniła ich przed nachalnością niedouków, poprostu promowało się, tych którzy oddali pierwsi swoje prace. To był cały skomplikowany system punktowania, też dyskusyjny, ale dawał jakieś rezultaty.
Sama całe lata dawałam odpisywać zadania z matematyki, nawet maturę przykleiłam bez wyrzutów sumienia pod deską sedesową, tyle tylko, że matura z matematyki była nie do przebrnięcia przez mniej zdolnego "humanistę" w mojej maturalnej epoce, poza tym licealista z dwóją był o niebo lepszy od dzisiejszego maturzysty podstawowego z czwórą. Takie ściąganie nawet moralnie uzasadnione ściąganiem pozostanie, ale dotąd nie jest piętnowane, mało tego w luźnych i w miarę szczerych rozmowach z obecnie egzaminowanymi wiem jak technika wspiera ten proceder oraz jak nawet na uczelniach egzaminatorzy przymykają na niego oko sankcjonując zbytnią tolerancją. Liczy się dokumentacja, pogłowie uczniowskie i tyle (patrz wypowiedź prof. R Tadeusiewicza byłego rektora AGH - kocham pana panie Sułku - to mój stosunek do jego popularyzatorskiej działalności)
Nieraz zauważałam ironicznie, że nawet księża nie uczą już na religii o silnej woli, czasem zastanawiam się, czy to pojęcie nie trafiło do słownika słów zakazanych. Pojęcie honoru też jakby wypełzło i jak to bywa z chichotem historii dopiero z odejściem komunizmu, w którym jeszcze wyróżniało pewną grupę osób zaczęło tracić na wartości chociaż niby to honorowa warstwa do władzy powróciła i stało się przeszkodą w obłaskawianiu dobrobytu.
Długo się wahałam czy zabierać głos w sprawie dublowania kont i przebieractwa w sieci. Nie wytrzymałam, pewnie po roku obecności tutaj starzy bywalcy się nie zdziwili, bo już nie raz pokazałam moją trudną niezależność, ale jak każdy zabierający głos chciałam być dobrze zrozumiana. Może nie dorosłam intelektuanie do dialogu z Alt Artem, sądząc z jego deklaracji wiekowych mam jeszcze trochę czasu na rozwój, ale twierdzenie, że do rozmowy z 20 latką, trzeba udawać 20 latka przypomina mi wielką tragedię nagłośniną w sieci - długoletniego flirtu chłopaka z dziewczyną, która okazała się dojrzałym facetem. Chłopak popełnił samobójstwo.
Nie wywieszam metryki urodzenia w sieci onieśmielając moich rozmówców wiekiem, ale jak każda kobieta mam ochotę na małe oszukiwanie upływającego czasu. Nawet pracy trzymam się kurczowo, aby pokazać, że jeszcze mogę :), nie mniej ostrzegam dojrzała jestem, co z resztą zdradza moje frymuśne słownictwo. Udawanie osoby z zupełnie innego przedziału wiekowego - i tu wkładam kij w mrowisko - jest dla mnie, powiem najłagodniej jak mogę, co najmniej niesmaczne i może narazić osobę, która da się na to nabrać na szok "termiczny".
Zaczęłam od ściągania, przemknęłam przez silną wolę i honor i kończę stwierdzeniem, że nie wiem czy mam rację w moim negatywnym nastawieniu do podszywania się pod różne postaci w sieci, prowokacje itp, wiem, że jak ta znajoma znajomej tak zostałam uformowana w młodości, że zasady się tworzy do ogarnięcia pewnej dziedziny życia społecznego, można się z nimi nie zgadzać, ale wtedy trzeba wybrać inną grupę, która stworzyła inne reguły gry lub samemu się pokusić o gromadzenie wokół siebie ludzi podobnie funkcjonujących :))))



https://truml.com


print