Marek Gajowniczek


Pieczęć


W złotym turbanie, brzuchata, stara
przekupka siadła pod koszarami.
Szklanką samogon nabiera z gara.
Śmieje się głośno razem z bojcami.

Chwali się kozak ile na pikę
uciekających dzieci nadziewał.
Uczta zebrała liczną publikę.
Nikt takiej rzezi się nie spodziewał.

Patrzy się baba. Ostrze bagnetu
nakierowane jest na Warszawę.
Pomnik być może, miał stanąć nie tu.
W sąsiedztwie raźniej wypić za sławę.

A na Cyryla w zatęchłej celi
jest właśnie bity okrzyk rozpaczy.
Na Pradze centrum oprawcy mieli
i swą obecność chcą tu zaznaczyć.

Nasze do Wisły! Świat podział uznał!
Ruskie tu cerkwie. Ruskie pomniki.
Dalsze roszczenia to sprawa luźna.
Problem Kościołów i polityki.

To nie jest żadna już zagranica,
tylko zachodnie moskiewskie włości.
Pop się wizytą Cerkwi zachwyca.
Baba z bojcami witają gości.

Podpiszą ukaz o zapomnieniu
swoich Cytadel i swojej rzezi.
Pieczęć postawią na mym sumieniu
i na sumieniach praskiej gawiedzi.



https://truml.com


print