Nesca


DDA? przecież w tym kraju wszyscy piją


Ostatni tydzień był decydujący. Wiem już, że potrzebuję terapii. Same książki nie wystarczą, chociaż w każdej wolnej chwili staram się doczytać kolejną. Nie jest łatwo w obecnych czasach powiedzieć 'mam problem.' Nie, kiedy jest aż tak ogromna presja dawania sobie rady, może temat nie jest najweselszy, ale z tego co przeczytałam ok. 40 dorosłej populacji polaków to DDA, czyli dorosłe dzieci alkoholików. Szczerze zazdroszczę tym, u których temat zawęża się tylko do rodziców, chociaż może brzmi to brutalnie. U mnie pij mój ojciec, którego już nie pamiętam, dziadek, który zmarł dwa lata temu i wujek, z którym z przyczyn losowych miałam najwięcej do czynienia. Pije też obecny partner mojej matki, co jest klasycznym przykładem współuzależnienia.

Niestety wiele z tych zagadnień zaczynam rozumieć dopiero teraz. Łapię się na myśli, że byłoby dużo łatwiej gdyby na szesnaste albo chociaż osiemnaste urodziny ktoś podarował mi jakiś artykuł lub książkę o DDA. Mam 22 lata. Wydaje mi się, że co najmniej 40. Zdecydowałam, że jutro zapiszę się na grupę terapeutyczną i nic mnie od tego nie odwiedzie. Rozpoznałam u siebie większość objawów. Niektóre są bardzo uciążliwe. Zaczynam myśleć, że moge kiedyś być szczęśliwa tak jakbym tego chciała, a to oznacza dobry początek. Ale po kolei:

DDA :

Dorosłe Dzieci...

zgadują co jest normalne;
mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów od początku do końca;
kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę;
osądzają siebie bezlitośnie;
mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą;
traktują siebie bardzo poważnie;
mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów;
przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu;
bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania;
myślą, że różnią się od wszystkich innych;
są albo nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne;
są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje;
ulegają impulsom;
czują się winne stając w obronie własnych potrzeb i często ustępują innym;
czują strach przed ludźmi, a zwłaszcza przed wszelkiego rodzaju władzą i zwierzchnikami;
czują strach przed cudzym gniewem i awanturami;
lubią zachowywać się jak ofiary;
bardzo boją się porzucenia i utraty;
obawiają się ukazywania swoich uczuć;
łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów;
są impulsywne - mają tendencję do zamykania się w raz obranym kierunku działania bez poważnego rozpatrzenia innych możliwości postępowania i prawdopodobnych konsekwencji podjętych działań, ta impulsywność prowadzi DDA do zamieszania, nienawiści do samych siebie i utraty kontroli nad otoczeniem; w dodatku potem zużywają przesadną ilość energii na oczyszczenie sytuacji.

Dla jednych brzmi znajomo, dla innych przerażająco. Czy da się z tym żyć? Tak, i to na pewno. Ale zdecydowałam, że ja juz tak nie chcę. Swoją przemianę udokumentuję.
 
Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to proste. Nie tylko dlatego, że wielu uzna to za głupie, publiczne pranie brudów. Ale przecież nie przymuszam niekogo, żeby to czytał. Najtrudniejszym elementem terapii, w tym też takiego dziennika jest stopniowe powracanie do tych trudnych, często bolesnych moementów, które nas ukształtowały. Może trafniej byłoby powiedzieć skrzywiły. Z wielu powodów zapomniałam jak wygląda mój ojciec z tych samych powodów ciągle udaję, że zawsze i ze wszystkim sobie poradzę. Do niedawna udawałam też, ze wszystko jest świetnie i dostawałam na szału na samo wspomienie o wizycie u terapeuty.
 
Najtrudniej 'pierze się brudy' wsród przyjaciół niektórzy mogą nas znać latami i wiedzieć o nas sporo, ale czy chcemy by wiedzieli wszystko? Czy mamy pewność, że gdy się dowiedzą pozostaną naszymi przyjaciółmi? Czy kiedy im powiem o terapii nie stwierdzą, ze jestem gorsza lub mniej wartościowa? Czy zrozumieją?
 
Jeżeli są prawdziwymi przyjaciółmi to zrozumieją. I zostaną. A przede wszystkim wyciągną dłoń, która będzie nam potrzebna.



https://truml.com


print