Wojciech Jacek Pelc


kołowrotek


przybyłeś bezszelestnie lekkim powiewem
na twarzy drganiem listka na drzewie
orzeźwiającą bryzą obudziłeś życie
przewiałeś na wskroś
poczułam zmysły wyraźniej

uczyłeś tańczyć oplatając ramionami
stałam jak w oku cyklonu
a wszystko wokół wirowało
byłam bezpieczna otoczona tobą

potargane włosy myśli czas
narkotycznie pragnęłam tego wiatru
i dostałam huragan nocy porwał mnie
niczym powietrzny wir uniósł wysoko
wysoko wysoko

uzależniona nie potrafiłam już spadać
bezwietrzne dni stały się koszmarem
oczy przestały patrzeć dłonie czuć
rozum myśleć wszystkie życiowe funkcje
przejęło nieprawdopodobnie pojemne serce

gdy nagle w jednej chwili
przeciąg trzasnął drzwiami

cisza

nic się nie dzieje listek nie drga
czuję że znów zapadam w sen



Żuławka Sztumska - luty 2009



https://truml.com


print