Emma B.


twórczość


Gdziekolwiek  przystanę tam zaczynam pisać nową książkę. Mam nośny tytuł, wstęp. Dochodzę do połowy pierwszego rozdziału i koniec. Désintéressement, mojego rzecz jasna, a jak mojego to kto będzie ciekaw. Bo czego tu być ciekawym. Wczoraj w autobusie, były uczeń w stanie wskazującym na radosne nadużycie głośno oddał mi honory - dzień dobry pani profesor. Uśmiechnęłam się, odpowiedziałam z sympatią, zawsze mnie wita miło, gdy przechodzę koło sklepu monopolowego na osiedlu. Jego znacznie starszy kumpel dołączył się do powitań. Ku zażenowaniu mojej córki cały autobus zwrócił na nas uwagę. Córka szepnęła ironicznie, masz chyba 100 lat skoro doczekałaś się takich uczniów. Przemknęłam nad tą ironią humorystycznie, przecież stać mnie na dystans. Kumpel mojego dawnego ucznia nastrojony był patriotycznie. Donośnym barytonem zaintonował posenkę "Z młodej piersi się wyrwało". Odśpiewał z cztery zwrotki. Córka z przebiegłym uśmieszkiem rzuciła, wiem że znasz, ale mam nadzieję, że mu nie pomożesz. Nie pomogłam, chociaż kusił jeszcze "Zośką i Parasolem". Popadłam w zadumę i jak mogę dokończyć moje rozdziały, gdy zatrzymały się na szarym mundurku. Wyobraźnia też musi mieć praktyczną bazę.



https://truml.com


print